Każdy z nas widział wstrząs septyczny. Prawie zawsze potrafimy go rozpoznać. Większość z nas próbuje go leczyć. Ale jaki odsetek anestezjologów robi to dobrze?
Z jednej strony resuscytacja płynowa jest czymś, co powinniśmy znać jak własną kieszeń. Z drugiej strony — spójrzmy prawdzie w oczy — bardzo często prowadzimy ją niezwykle uznaniowo. Jest to tym bardziej szokujące, że posiadamy narzędzia, by prowadzić ją dobrze, a jak powszechnie wiadomo, jest to kluczowy element terapii wstrząsu septycznego. Użyteczność dynamicznych parametrów oceny wypełnienia łożyska naczyniowego jest bezdyskusyjna. Współczesna medycyna nie byłaby sobą, gdyby nie zaangażowała do procesu diagnostycznego — cytując profesora Wojciecha Kosiaka — współczesnego stetoskopu, czyli aparatu do ultrasonografii, który jest jednym z narzędzi pozwalającym oceniać dynamiczne parametry hemodynamiczne. Przegląd piśmiennictwa zaprezentowany w "Current Opinion in Critical Care" zbiera dotychczasowo pozyskane dane na temat użyteczności tej metody w prowadzeniu płynoterapii i okazuje się, że inwazyjne lub małoinwazyjne metody monitorowania hemodynamicznego z powodzeniem mogą zostać zastąpione przez sprawnego ultrasonografistę.
Wniosek nasuwa się jeden: na nasze szyje oprócz stetoskopu, coraz częściej powinniśmy zawiesić także głowicę do USG.